Antologia opowiadań fantastycznonaukowych polskich pisarzy współczesnych.
Fantastyczna przygoda na stacji kosmicznej… Darek Ryska wraz ze swoim wujkiem Adamem Ryską przybywa na stację kosmiczną, gdzie ma zostać nakręcony film. Chłopiec i przepiękna Sonia, mieszkanka Ziemi, mają grać główne role. Wszystko jest dobrze do czasu, kiedy Darek znajduje w jakiejś dziwnej maszynie martwego mężczyznę. Wtedy na stacji zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Okazuje się, że ze stacji znikają obiektywy fantomatyczne i na stację przybywa jakiś dziwny człowiek. Darek wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje odzyskać skradzione obiekty…
Ludzkość odkrywa na jednej z planet Układu Słonecznego monumentalne budowle stworzone przez obcą cywilizację. Trwa ich żmudne odkrywanie przeplatane niezwykłymi i pasjonującymi przygodami. Odkrycie wszystkich tajemnic tej obcej cywilizacji pozwoli na odniesienie niewyobrażalnych korzyści przez ludzkość. W trakcie badań okazuje się, że owa cywilizacja ingerowała wielokrotnie w historię ludzkości... W tej debiutanckiej powieści wyraźnie widać wyraźne zainteresowanie autora danikenowskimi teoriami. I chociaż troszkę trąci myszką, czyta ją się lekko i z przyjemnością. Jeszcze brak w niej późniejszych, trochę manierycznych, herosowatych bohaterów. Szczególnie warta jest uwagi warstwa opisowa...
Powieść z gatunku science-fiction… to atrakcyjna przygodowa lektura dla młodych czytelników, która pobudzając wyobraźnię i zainteresowania historią i techniką skłania do refleksji nad ciągłością ludzkich dziejów.
Historia opowiedziana w tej powieści jest nieskomplikowana. Ludzkość postanowiła dać szansę odrodzenia się zdychającej biosferze Ziemi i zdecydowała, że na osiemdziesiąt lat miliardy ludzi pójdzie spać. Przez ten czas odrodzi się atmosfera, świat roślinny i zwierzęcy. Główny bohater jest pilotem kosmicznym, który po długim pobycie wraca na Ziemię i zostaje wyznaczony strażnikiem, który ma pilnować bezpieczeństwa planety i śpiącej ludzkości. Ma co pilnować, bo wkrótce okazuje się, że grupa ludzi ukryła się i planuje unicestwić śpiących ludzi. A żeby to były jedyne niebezpieczeństwa...
„Taki, co przyszedł z góry” jest powieścią niezwykłą. Przełamując wszelkie konwencje obecne dotąd w polskiej s.f., autor zaprasza nią do wspólnej, intelektualnej zabawy nie tylko miłośników gatunku, lecz czytelników chętnie sięgających po prostu po niebanalną, frapującą beletrystykę. Ta wielowarstwowa, przy pozorach dowolności skonstruowana z niesłychaną precyzją, nieco diaboliczna powieść, spełniająca formalnie wszystkie kryteria obowiązujące w fantastyce, równocześnie śmiało może być bowiem zaliczona do współczesnej literatury tzw. głównego nurtu. Alternatywa: oportunizm i świadomy sprzeciw, dylematy jednostki szukającej własnej drogi i zwykłego, ludzkiego szczęścia w labiryncie...
Bohdan Petecki pisał powieści kryminalne i science fiction skierowane głównie do młodzieży. Mimo upływu lat i zmiany ustroju (który jest widoczny w jego książkach) są to pozycje przyciągające czytelników. Ciekawa fabuła, interesujący bohaterowie i wartka akcja czynią z książki Strefy zerowe trzymającą w napięciu lekturę.
Opuścił głowę i osłupiał. Jakieś sześćdziesiąt metrów przed nim, w samym środku polany, wyrósł czwarty bunkier. Tak samo, jak tamte, miał białoszare ściany, pozbawione okien i w ogóle jakichkolwiek otworów. Tyle, że jego powierzchnia lśniła jak szkło. A poza tym Jarek nie widział w życiu bunkra, który by miał kształt lekko spłaszczonego jaja o obwodzie co najmniej trzydziestu metrów w najszerszym miejscu. Mało tego. Wodząc nieprzytomnym wzrokiem po tajemniczej budowli chłopiec odkrył nagle, że…
…Wezwana podziękowała uśmiechem, najpierw jednak pomogła ubrać się Ani i Markowi, a dopiero kiedy obydwie jej pociechy spojrzały na nią zza przezroczystych szyb wielkich kasków, sama sięgnęła po wybrany dla niej błękitny skafander. Równocześnie profesor Saperda sprawdzał stroje Lidki i Jacka. Profesor Zyz, Sponka, Adam, a także Niziołek kończyli toaletę niemal równocześnie. Tylko starszy Kapica siedział nadal nieporuszony w swoim fo*u. — Hej, ty, — okrzyknął go wreszcie niezbyt elegancko Zyz. — Na co jeszcze czekasz? Nawiąż kontakt ze zdalnikiem, bo Bogdan zrobił to już pięć godzin temu, i wkładaj skafander…